(1989) Kradzież w Śmiełowie

Piotr Ogrodzki, „Kradzież z Muzeum im. Adama Mickiewicza w Śmiełowie”, Cenne, bezcenne, utracone (4) (4) 1997, s. 19–21

Muzeum w Śmiełowie jest oddziałem Muzeum Narodowego w Poznaniu. Piękny pałac i park położony w pobliżu  głównych szlaków  komunikacyjnych stwarza niezwykle intymny nastrój. Pałac należał do rodziny Gorzeńskich i pochodził z końca XVIII wieku. We wnętrzach pałacu odtworzono wygląd ziemiańskiej posiadłości z połowy XIX wieku.

Noc z 5 na 6 listopada 1989 roku na pewno wpisze się na karty historii pałacu śmiełowskiego. Dla osób znajdujących się w muzeum (kierownik mieszkający w jednej z oficyn pałacowych i strażnika znajdującego się w drugiej oficynie) noc przebiegała podobnie jak poprzednie – cicho i spokojnie. Dla kilku złodziei była to noc bardzo pracowita. Skutki ich działań zostały ujawnione dopiero rano, gdy sprzątaczki rozpoczęły swoją codzienną pracę. Na początku nic nie zapowiadało złodziejskiej wizyty – zmienione położenie gaśnicy, przestawiony duży kwiat, rozsypana ziemia z doniczki. Wszystko to budziło zaniepokojenie, ale w dzienniku strażnika, który winien dokonywać nocnych obchodów wszystkie zapisy uspokajały – w godzinach 22, 24, 2, …. dokonałem obchodu i sprawdzenia obiektu , nic podejrzanego nie wykryłem.

Wejście personelu na I piętro pałacu rozwiało jednak wszystkie wątpliwości. Na ścianach w kilku pokojach po ośmiu obrazach pozostały tylko puste miejsca wyraźnie odbijające się swoją barwą od ścian pomieszczeń. Zdemontowana gablota również nie pozostawiała wątpliwości co do celu wizyty nocnych gości.

W ciągu jednej nocy muzeum straciło 8 obrazów, zegarek kieszonkowy Czapek i s-ka, Genewa 1845-1869 oraz miniaturowe wydanie poezji Adama Mickiewicza z 1898 roku. Wszystkie obrazy zostały wyjęte z ram, które pozostawiono w pałacu.

W centralnym katalogu skradzionych i zaginionych dóbr kultury  pojawiły się nowe pozycje: Hendrik Mommers (1623-1693) „Dojenie krowy” , dwa obrazy Harmsa Johanna Oswalda (1643-1708) „ Ruiny antyczne I” i „ Ruiny antyczne II” , obraz l Franza Ludwiga Catela (1778-1856), „ Krajobraz włoski z akweduktem” , dwa obrazy Klengla (1751-1824), „Wieczór – krajobraz z postaciami” i „Ranek – krajobraz z postaciami i mostem”. Obrazy Adrian van de Velde (1636-1672), „Krajobraz z pasterzami i bydłem” i  Johanna Christiana Clausena Dahla (1788-1857) , „Rzym o zachodzie słońca”  dopełniały strat.

Już pierwsze spojrzenie na listę i nawet jej pobieżna lektura nasuwa jednoznaczne uwagi. Przestępcy nie działali pochopnie. Ich wybór związany z malarzami XVII i XVIII wieku, tematy obrazów oraz krąg narodowy artystów wskazywały, że wybór przedmiotów nie był przypadkowy. Lista obrazów , które należy ukraść została przygotowana znacznie wcześniej. W tym kontekście bardzo dziwnie wyglądają dwa pozostałe skradzione eksponaty – miniaturowe wydanie poezji A.Mickiewicza (w ozdobnym metalowym etui o wymiarach 3 x 2.3 cm umieszczono dwie miniaturowe książeczki liczące 557 i 217 stron) oraz zegarek kieszonkowy. Jeżeli jeszcze weźmiemy pod uwagę fakt, że złodzieje przebywali w pałacu dobrze ponad godzinę i mogli z niego wynieść całe jego wyposażenie sprawa robi się naprawdę zagadkowa.

W przypadku kradzieży w Śmiełowie z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić – to była kradzież na zamówienie. Przygotowali i wykonali ją profesjonaliści. Wybór godziny włamania, sposób poruszania się  po obiekcie oraz bardzo długi czas w którym przebywali wewnątrz w poczuciu bezkarności (nie zapominajmy, że w nocy nad bezpieczeństwem obiektu czuwał strażnik dokonujący – teoretycznie – obchodów  pałacu i parku) wskazują, że wcześniej dokonano rozpoznania obiektu. W 1989 roku muzeum nie posiadało jeszcze systemu sygnalizacji włamania (został zainstalowany dopiero po włamaniu) tak więc pozostały do rozpoznania zabezpieczenia mechaniczne i zwyczaje strażników i personelu. Jednym z faktów świadczących o profesjonalizmie sprawców było takie przeprowadzenie rozpoznania, że żadnemu z pracowników muzeum w dniach poprzedzających kradzież nic podejrzanego nie rzuciło się w oczy. Luki w ochronie, które odkryli przestępcy były tak duże , że mogli przystąpić do kolejnej fazy – dokonania włamania i kradzieży wybranych przedmiotów.

Przestępcy wewnątrz pałacu czuli się na tyle bezpiecznie, że nie usiłowali bawić się w żadne subtelne otwieranie kolejnych drzwi. Każda napotkana przeszkoda była wyważana, bez obaw, że hałas będzie usłyszany przez dyżurującego strażnika. Wszystkie skradzione obrazy zostały wyjęte z ram. Takie działanie również wymaga dużo czasu. Pomimo iż część obrazów była na płótnie i można było je wyciąć co znacznie przyśpieszyłoby działanie to jednak zdecydowano się na ich wyjęcie. Skradzione poza obrazami dwa eksponaty również zostały pozyskane przez przestępców „metodą nieniszczącą”. Gablota w której znajdowała się miniaturowa książeczka i zegarek została zdemontowana.

Przesłuchano dziesiątki świadków, sprawdzano szereg miejscowości w kilku sąsiednich województwach, na miejscu zdarzenia zabezpieczono szereg śladów, użyto psa tropiącego do odtworzenia drogi poruszania się przestępców. Komunikat o skradzionych obrazach ukazał się w głównym wydaniu Dziennika Telewizyjnego. Straż Graniczna i Urzędy Celne zostały również niezwłocznie powiadomione. Ośrodek Ochrony Zbiorów Publicznych przesłał informacje o kradzieży do centrali Interpolu w Lyonie (polska milicja nie była jeszcze wtedy w strukturach tej organizacji). Zakrojone na dużą skalę poszukiwania nie przyniosły rezultatu i z czasem dochodzenie zostało umorzone.

Pierwszy sygnał o skradzionych w 1989 roku obrazach z Oddziału  Muzeum Narodowego w Poznaniu w Śmiełowie nadszedł z Niemiec w 1990 roku. Obraz Franza Ludwiga Catela  „ Krajobraz włoski z akweduktem” pojawił się w jednej z zachodnioberlińskich galerii. Procedury administracyjne trwały kilka miesięcy i w marcu 1991 roku został przekazany w Berlinie przedstawicielowi Muzeum Narodowego w Poznaniu.

W październiku 1990 roku w Hadze wypłynął drugi skradziony obraz – Henryk Mommers „Dojenie krowy”. Do polskiej ambasady zgłosił się antykwariusz holenderski, którego poproszono o dokonanie oceny kilku obrazów. Człowiek ten okazał się rzeczywiście ekspertem XVII – XVIII wiecznego malarstwa bowiem dokładnie określił prawowitego właściciela obrazu – muzeum w Śmiełowie. Z czasem okazało się , że w grę wchodzi nie jeden , a dwa obrazy tj. „Dojenie krowy” Mommersa oraz „Krajobraz z pasterzami bydła” Adriana van de Velde.

Rozpoczął się wyścig z czasem. Holenderski antykwariusz nie mógł trzymać zdeponowanych u niego obrazów w nieskończoność. Musiała zadziałać policja, która winna dokonać u niego zatrzymania tych obrazów. Do tego było jednak potrzebne oficjalne zawiadomienie przekazane przez stronę polską. Trudności w skompletowaniu dokumentów , długi obieg informacji , opóźnienia w oficjalnym powiadomieniu policji holenderskiej przez policję polską o mało nie doprowadziły do ponownej utraty obrazów. Policja holenderska niemal w ostatniej chwili wkroczyła do antykwariusza zatrzymując podejrzane obrazy.  Wszyscy oczekiwali na rychły powrót kolejnych dwóch obrazów. Mijały jednak miesiące i nic się nie działo. Doszło do rozprawy przed holenderskim sądem. Sprawa naszych dwóch obrazów toczyła się przez dwa lata. Dopiero w lutym 1993 roku obrazy szczęśliwie powróciły do Polski.

Na kilka lat wokół sprawy śmiełowskiej zapanowała cisza. Okoliczności odzyskania trzech pierwszych obrazów wskazywały na słuszność tezy o kradzieży na zamówienie i skierowaniu poszukiwań na zachodnie rynki handlu antykwarycznego.

Kolejne dwa obrazy  namalowane przez Johanna Christiana Klengla „Wieczór – krajobraz z postaciami”, oraz „Ranek – krajobraz z postaciami i mostem”, pojawiły się w 1996 roku w jednym z domów antykwarycznych w Wiedniu i znalazły się w  jego katalogu aukcyjnym. Dzięki listom gończym opublikowanym przez Interpol w 1990 (Nr 24746/90)  na podstawie zawiadomienia Ośrodka Ochrony Zbiorów Publicznych wszystkie skradzione w Śmiełowie przedmioty znane były europejskim policjom kryminalnym. Odkrycie dwóch obrazów w katalogach aukcyjnych Wiener Dorotheum spowodowało ich zatrzymanie przez policję austriacką. Zdawało się, że wszystko potoczy się sprawnie i szybko. Dokumenty posiadane przez policję jednoznaczne świadczyły o pochodzeniu zatrzymanych dzieł sztuki. Tymczasem w  lipcu 1996 prokuratora w Wiedniu uchyliła zajęcie obrazów. Podstawą takiej decyzji był fakt, że w świetle prowadzonego dochodzenia osoby posiadające obrazy nie były bezpośrednio związane z kradzieżą  i postępowanie przeciwko nim umorzono. Zgodnie z prawem austriackim konfiskata zatrzymanych obrazów nie mogła nastąpić,  ponieważ nie były one przedmiotami w sprawie. Taka decyzja groziła, że zatrzymane obrazy znikną na dłuższy czas z rynku dzieł sztuki. Stronie polskiej w zasadzie pozostawał jedynie proces cywilny. Bardzo przewidujące okazało się w tym momencie Biuro Pełnomocnika Rządu ds. Polskiego Dziedzictwa Kulturalnego za Granicą. Szybko   nawiązano kontakt z adwokatem , który już wcześniej współpracował z Biurem przy innych sprawach na terenie Niemiec i Austrii. Po kilku miesiącach jego działania przyniosły oczekiwany efekt i w maju 1997 roku obrazy powróciły do Polski.

Poszukiwania skradzionych z Muzeum w Śmiełowie zabytków nie są jeszcze skończone. Nadal na liście strat znajdują się trzy obrazy, pamiątkowy zegarek kieszonkowy z popiersiem Adama Mickiewicza i miniaturowe wydanie jego poezji.

Harms Johann Oswald,Ruiny antyczne I, XVII w. Nadal poszukiwany.
Harms Johann Oswald,Ruiny antyczne II, XVII w. Nadal poszukiwany.

Jestem przekonany, że prędzej lub później trafią one do swojego prawowitego właściciela. Możliwości poszukiwań utraconych dóbr kultury tak na rynkach krajowych jak i międzynarodowych z każdym rokiem się zwiększają. Trzeba tylko pamiętać o swoich stratach, potrafić je udokumentować i mieć odrobinę szczęścia.